Najpopularniejszym narzędziem do śledzenia ruchu w witrynach jest obecnie Google Analytics. Analityka internetowa bez niego nie istnieje. Poza danymi z GA warto zgłębić wiedzę na temat zachowań inicjowanych przez użytkowników. Jednym z nich jest scrollowanie.
Dane są podstawą sukcesu w świecie wirtualnym
Użytkownik wchodzi do internetu żeby zaspokoić jedną lub więcej swoich potrzeb. W tym celu szuka: konkretnej informacji, produktu, aktualnych wiadomości, osoby, itd. Im więcej czasu pochłania proces odnajdywania, tym większe prawdopodobieństwo, że internauta się znudzi i zirytuje. Jeśli jednak na swojej drodze trafi na twoje treści, które spełnią jego oczekiwania jest szansa, że zyskasz wiernego odbiorcę, a nawet klienta. Tak w skrócie wygląda content marketing, który podobnie jak analityka internetowa jest jednym z fundamentów digital marketingu.
Do tworzenia skutecznej komunikacji i osiągania biznesowych celów konieczne jest nie tylko zbieranie danych na temat użytkowników, ale także umiejętne wyciąganie z nich wniosków. Na rynku funkcjonuje wiele rozwiązań (w tym darmowych), które pozwalają analizować statystyki. Ważne, by używać ich umiejętnie i regularnie. A najlepiej mieć wgląd do wskaźników w czasie rzeczywistym.
Analityka internetowa: Z jakich narzędzi korzystać?
Ilu ekspertów, tyle propozycji. Nie da się jednoznacznie udzielić odpowiedzi na tak zadane pytanie. Wszystko zależy od tego czego chcesz się dowiedzieć i jaki chcesz osiągnąć rezultat. Możliwości jest naprawdę wiele.
W czołówce rozwiązań używanych przez polskich marketingowców znajdują się poza wspomnianym już Google Analytics: Google Search Console, Ahrefs, Senuto, Hotjar. Nie należy stosować ich zamiennie, gdyż nie są tożsame. Podczas gdy Ahrefs skupia się na ruchu organicznym i analizie linków, Senuto więcej uwagi poświęca słowom kluczowym i zgodności treści z zasadami SEO. Z kolei Google Search Console pozwala na monitorowanie indeksowania strony w wyszukiwarce. A Hotjar rejestruje przebieg odwiedzin i pokazuje, kiedy czynność ta została przerwana.
Jeśli jednak chcesz przyjrzeć się zaangażowaniu użytkowników w zapoznawanie się z treściami, które dla nich przygotowałeś. Czy przypadły im do gustu, czy zostały przeczytane w całości? Które elementy cieszyły się największym lub najmniejszym powodzeniem. Liczba możliwych do wykorzystania narzędzi diametralnie spada. Jednym z nielicznych jest iSlay. Jego głównym zadaniem jest monitorowanie scrollowania. Czynność ta przez długi czas była uważana za nieistotną, tymczasem można się z niej dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy.
Czy badanie scrollowania ma sens?
Scrollowanie to polski odpowiednik angielskiego czasownika “to scroll”, który oznacza przewijać. Używa się go do nazywania czynności wykonywanej przez internautów podczas szybkiego przeglądania treści, które trafiły do sieci. Strony internetowe tworzone są w osi pionowej, dlatego, aby zapoznać się ze wszystkimi informacjami trzeba przesunąć kursor w dół. Kiedyś naturalnym było, że publikacje układano według hierarchii czy to czasu czy ważności.
Obecnie treści jest tak dużo, że miejsce danego elementu wcale nie jest takie oczywiste. Dlatego internauci wyrobili sobie nawyk szybkiego przeglądania serwisów bez większego zaangażowania. Jednak co ciekawe, bardzo umiejętnie wyłapują w tym gąszczu to czego szukają. Badanie scrollowania pozwala zdefiniować co jest tym faktorem i na jak długo przyciąga uwagę użytkownika. Wykorzystanie tej wiedzy w strategii content marketingowej pozwoli tworzyć treści, które porwą wielu odbiorców.